piątek, 10 października 2014

Rodział 11

Uwaga! Zmiana perspektywy do odwołania: Osoba Trzecia

-No mów! -niecierpliwiła się
-No właściwie...to nic.
-Jak to nic?!
-No...nic. Chciałem zobaczyć jak zareagujesz. -zaśmiał się brunet.
-No wiesz. -już była gotowa podnieść rękę, by zaraz wylądowała na twarzy chłopaka, na szczęście powstrzymana falą śmiechu zaniechała tego czynu. -Tak nie można! -powiedziała ledwo łapiąc oddech.
-A jednak.-wyciągną rękę by objąć nią dziewczynę.
-Zimno mi. -wymamrotala wtulając się w szyję Ulricha
-Odprowadze cie do domu.
-Ale...-nie zdążyła zaprotestować. Nie umiala odmowic temu spojrzeniu, zwłaszcza gdy wiedziała, ze ma ono rację. Westchnęła tylko i zsunęła się z ławki.

*

Szli juz ladny kawalek czasu. Robilo sie coraz zimniej, a z nieba zaczęły pruszyc pojedyncze platki sniegu.
-Stój. -przytrzymal ją.
-Co ty...-nie dokonczyla widzac powod jego zachowania.

*
 
Reszta? Z tego wieczoru pozostaly jedynie wspomnienia. Przyjemne? Nieprzyjemne? A jednak każdy musial dojść do tego wniosku sam.
 
·····Wczoraj wyjątkowo udało mi sie niepostrzeżenie przemknąć do pokoju. Wlaciwie to dalej nie wiem jakim cudem mi sie to udało. I tak nie obeszlo sie bez konsekwencji, ale szczerze? Nie wiem, nie umiem na razie racjonalnie myslec o tym co sie wczoraj stalo. Nie jestem w stanie pojac jak on mogl cos takiego zrobić. Może i sie nie znam, wymagam od ludzi więcej niż mogą dac...i to slyszalam. Jednak to co stalo sie wczoraj zmienilo o sto osiemdziesiąt stopni zdanie na temat mojego dotychczasowego przyjaciela. Podobno nie skresla sie ludzi za jeden czyn, ale...
Do tego Ulrich wyjechal. Czuje sie dość samotna...······ -zapisala, z impetem zamykając zeszyt. Z zadumy wyrwal ja sygnal dzwonka od telefonu.
 
-Halo? - w słuchawce zabrzmiał cieply glos.
 
 
----------------------------------------------------------------
I takim cudem oddaje w wasze rece rozdzial 11. Na początku chce was przeprosić za fakt moich przerazajacych literowek, które wynikają ze zmiany jezyka klawiatury. A wiec co google nie poprawi to będzie jakie jest. A co do opowiadania...chciałam wam podziekowac za 4 nominacje (niestety miałam czas napisac tylko 3) i motywujące komentarze pod ostatnimi postami. Z drugiej strony przepraszam za tak dluga nieobecność, ale szkola (niestety) tak latwo za wygrana nie da. W najbliższym czasie rozdzialy będą ciut krótkie, ale może będą trochę częściej. A wiec dzięki i pozdrawiam was wszystkich czytających TO COS.


poniedziałek, 1 września 2014

Liebster Award #2

Wielkie dzięki za nominację ze strony: Agnieszka Katarzyna. Z drugiej strony pragnę wam wszystkim życzyć, żeby "ten" rok szkolny okazał się tym dobrym.
*

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za ''dobrze wykonaną robotę''. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Pytania od Agnieszka Katarzyna:

1.Lubisz chodzić do szkoły?
Chodzę do szkoły głównie po to, żeby spotkać znajomych.
2. Masz przyjaciółkę\przyjaciela?
Sie ma :3
3. Ile czasu przesiadujesz nad komputerem?
To zależy od dnia tygodnia
 4.Odd czy Jeremy?
Jeremy :P
 5.Truskawki czy maliny?
Maliny ...
 6.Odelita czy Jerlita?
Odelita XD
 7.Jaka jest Twoja ulubiona piosenkarka\piosenkarz?
Różnie to ze mną bywa...hmnm...Ilse DeLange
 8.Założenie bloga to zobowiązanie czy przyjemność?
Oczywiście, że przyjemność :)
9. Jaki jest Twój ulubiony kolor?
Pomarańczowy jeśli chodzi o piłkę nożną, prywatnie biały/beż/jakieś tam pastele
 10. Jaka jest Twoja ulubiona seria CL?
Druga i Czwarta
 11. Czy obejrzałeś\obejrzałaś wszystkie odcinki CL?
Nie...NIE XD

Nominuję:
 
Moje pytania:
1. Twój sposób na dobre rozpoczęcie dnia?
2. Jakie reakcje wywołuje u ciebie Conchita Wurst?
3. Widzisz swoją przyszłość w Polsce czy za granicą? Jeśli tak, to gdzie?
4. Lubisz oglądać horrory?
5. Utwór który polecasz każdemu na poprawienie humoru?
6. Szkoła nadchodzi, a więc...ulubiony i znienawidzony przedmiot?
7. Czy jest coś, czego nie lubisz w swoim opowiadaniu?
8. Czy istnieje przyjaźń damsko-męska? Czy doświadczyłeś/aś jej kiedyś?
9. Kto będzie premierem Polski?
10. Czy wierzysz stereotypom?
11. Co uważasz u siebie za dziwne?
 
*
Męczcie się, męczcie :3
Buźka :*
 
~Lais


poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Liebster Award

Dzięki za nominację, cieszę się, że ktoś wie o istnieniu mojego opowiadania.
***
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za ''dobrze wykonaną robotę''. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
Pytania od Brie Eagan:
1.Co skłoniło Cię do założenia bloga?
Czytając inne blogi doszłam do wniosku, że również mogłabym spróbować.
 2.Wolisz pisać czy czytać?
Szczerze nie wiem, ale chyba na równi.
3.Jakie zwierzę może odzwierciedlać twój charakter?
Oh, nie wiem.
 4.Chciałbyś/chciałabyś zmienić miejsce zamieszkania?
Tak oczywiście :)
 5.Masz drugie imię?Jak ono brzmi?
Lena
 6.Czekolada mleczna czy gorzka?
Mleczna^^
 7.Jaki jest Twój ulubiony miesiąc w roku?
Grudzień
 8. Masz zwierzątko? Jak ma na imię?
Nie jestem pewna czy konia można nazwać zwierzątkiem, ale jeśli już wybrać jedno imię z pośród...tych wszystkich...Konieł
9.Byłeś/aś na jakimś koncercie?
Nie
 10.Ulubiona bajka z dzieciństwa?
CL (oh no...czy to dalej tak zostało)
 11.Co zmieniłabyś w swoim życiu?
Język, a poza tym. Jedziemy na zachód (no...północny)
Pytania od Sobie Człowiek Jestem:
1. Na co zwracasz uwagę u płci przeciwnej?
Czy potrafi myśleć niekonwencjonalnie ^^2. Lubisz czytać książki? Jakie?
Zwykle są to obyczajówki
3. Sprawdzasz co oznaczają Twoje sny?
Nie, skąd
4. Masz jakieś zwierzątko?
Kunia...no jakby, bo na balkonie się nie zmieści.
5. Grasz w gry komputerowe?
Tak, zdarza się.
6. Lubisz pączki?
Zależy jakie
7. Ulubiony gitarzysta?
Waylon ^^
8. Kiedy ostatni raz pocałowałaś/eś kogoś?
Nie tak całkiem dawno
9. Jesteś wierzący?
Tak
10. Ostatni obejrzany film?
Cast Away - Poza Światem
11. Co lubisz w swoim blogu?
Do tego jeszcze nie doszłam :3
Nominuję:
 http://prawdziwe-uczucia-yumi.blogspot.com/
http://yumixulrich-love.blogspot.com/
http://jej-ksiazeca-mosc-prosto-z-lyoko.blogspot.com/
http://codelyokowithsamowita.blogspot.com/
http://a-wszystko-zaczelo-sie-od-lyoko.blogspot.com/
http://cl-walka-trwa.blog.pl/
http://code-yumi.blogspot.com
http://odelita.blog.pl
http://dalszelosywojownikowlyoko.blogspot.com

Moje pytania:
1. Co skłoniło cię do założenia bloga?
2. Jakiej muzyki zwykle słuchasz?
3. Jakie są twoje zainteresowania?
4. Ulubiony gatunek literatury?
5. W jakich językach obcych potrafisz się dogadać?
6. Ulub. kraj?
7. Gdzie szukasz inspiracji?
8. Czy często zmagasz się z brakiem weny?
9. Jakie masz zdanie na temat Polski?
10. Jaki cytat najlepiej cię opisuje?
11. Czy jest według ciebie coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia?

*
Zaczęło się. Liebster Award objęło spis CL. Mamy zajęcie na najbliższy miesiąc.

czwartek, 24 lipca 2014

Przerwa

Ogłaszam przerwę wakacyjną do końca sierpnia, no...chyba, że nagle przyjdzie wena. Pozdrawiam i życzę wszystkim MIŁYCH WAKACJI.
~Lais D.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdzial 10

-I co teraz? -zapytalam. Wcześniej nad tym nie myślalam, ale z każdą minutą mialam większe wątpliwości czy to siedzenie tutaj ma sens. Byl grudzień, środek nocy, a mimo braku śniegu dosyć mocno dawalo się we znaki przenikliwe zimno.

Nie odpowiedzial. Stal chwilę sprawiając wrażenie zamyślonego, nieobecnego. Nagle z nikąd zlapal mnie za rękę sygnalizując, że mam iść za nim.

-Gdzie idziemy? -spytalam próbując nadążyć za szybkim krokiem Ulricha.

-Zobaczysz. -odwrócil się na chwilę i z satyswakcją na twarzy ruszyl spowrotem do przodu.

-No wiesz... -wyszeptalam. Śmieszyla mnie ta sytuacja...cale to jego zachowanie sprawialo wrażenie wielkiej tajemnicy.

***

Bylo ciemno, w miejscu gdzie się zatrzymaliśmy nie bylo ani jednej latarni, co zimą jak widać może sprawić calkiem spore problemy. Przecieralam oczy starając się zobaczyć coś więcej niż tylko krzaki w zasięgu metra ode mnie.

-Co ty robisz? -zapytalam chlopaka

-Wszystko w swoim czasie... -odparl znowu idąc kilka kroków przed siebie, jednocześnie pomagając mi nie wpaść na krzaki. Ścieżka byla slabo wydeptana i ciągnęla się kawalek, zdawalo by się, że obok jakieś wody.

-Jesteśmy na miejscu, teraz tylko... -powiedzial. Dopiero po chwili zobaczylam stojący przed nami nieduży budynek.

-Co to? Gdzie my w ogóle jesteśmy? -rzucilam jedyne rozsądne pytania które pojawily się w mojej glowie. Ulrich nie odpowiadając na moje pytania wszedl do budynku dając mi tylko znak, żebym poczekala na zewnątrz.

Po chwili wyszedl niosąc coś kilka kroków do przodu następnie zrzucając z hukiem na ziemię.

-Idziesz? -zaśmial się; pewnie śmieszyl go fakt, że dalej stoję tam gdzie wcześniej.

-Eeee...tak. -powiedzialam prawie niewychwytnym tonem i usiadlam obok Urlicha na jakimś podlóżnym kawalku drewna. Po chwili chlopak wyciągnąl zapalkę i wsadzil ją pomiędzy drewno. Tak, teraz dopiero zorientowalam się, że Ulrich przyniósl drewno.

Im mocniej palilo się ognisko tym bardziej orientowalam się w jak pięknym miejscu się znajdujemy. Okazalo się, że nie pomylilam się nawet co do wody. Cala okolica przypominala mi troche teren wędkarski, tylko, że...bylo tu o wiele przyjemniej.

-Teraz mi powiesz gdzie jesteśmy. -uśmiechnęlam się wyciągając ręce w stronę ogniska.

-A więc to nic nadzwyczajnego...mój wujek kiedyś kupil ten teren, czasem pozwala mi tu przychodzić.

-Często tu bywasz?

-Hmn...zdarza się, że często. Wujek mieszka na obrzeżach miasta i zagląda tu wlaściwie tylko w sezonie. Czasem tu wpadam, żeby to wszystko nie obrócilo się w ruinę...z resztą...nie zaprzeczam, że lubię tu siedzieć. -zaśmial się

-Racja, to miejsce jest niesamowite...ciekawe, że nigdy nic o nim nie mówileś.

-O niektórych rzeczach lepiej nie mówić.

-Racja. -uśmiechnęlam się. -Ciekawa jestem ile jest jeszcze takich "rzeczy". -żartowalam

-Oj dużo...dużo. -zaśmial się i objąl ramieniem.

***

Perspektywa osoby trzeciej:


-Jesteś tego pewna? Nie wiem do końca czy to dobry pomysl...-wyszeptal jej do ucha chwilowo odciągając dziewczynę na bok.

-Tchórzysz? -zapytala nie ukrywając tego, jak rozbawila ją ta sytuacja

-Żartujesz?! -szturchnąl dziewczynę na znak, że mają iść i sam zrobil dwa kroki do przodu.
***

Perspektywa Yumi:

Do glowy przyszedl mi pewien pomysl. Pomysl calkiem dobry, choć nie wiedzialam jak zareagowalby na to Ulrich; w końcu to on najlepiej ocenilby jego skuteczność.

-Ulrich...jak to jest z twoim wujkiem? Mówileś, że mieszka na obrzeżach miasta.

-Tak...ma tam nieduże gospodarstwo i rzadko bywa w mieście. To taki typ czlowieka który woli raczej święty spokój. -uśmiechnąl się. Z jego wyrazu twarzy wywnioskowalam, że zauważyl moje zamyślenie. -Dlaczego tak cię zaciekawil mój wujek? -widocznie próbowal zprowokować dluższą rozmowę.

-Bo ja...wpadlam na pewien pomysl, tylko...

-Tylko?

-Tylko nie wiem, czy mialoby to sens.

-A więc slucham.

-No to pomyślalam, że skoro masz wujka w Paryżu...no obok -poprawilam się. -to może jest w tym jakaś szansa, żeby...żebyś jakimś cudem zostal tutaj, albo chociaż... -przerwalam widząc dziwną minę Ulricha. Wlaśnie tego się obawialam...

-Yumi...-westchnąl. już wymyślalam slowa które moglyby to wszystko odkręcić, kiedy na jego twarzy pojawil się calkiem inny wyraz twarzy. Chlopak ni z tąd ni z owąd pocalowal mnie krótko, później starając się wypowiedzieć.

-Sam nie wiem dlaczego wcześniej na to nie wpadlem. Nie wiem co powiedzą na to rodzice, nie wiem też co w ogóle powiedzialby na to wujek Harry, ale ... ale myślę, że jest szansa.

-Mam taką nadzieję...wielką nadzieję.

***

Wkrótce ognisko zgaslo; czasem widać bylo tylko pojedyńcze iskierki między spalonymi deskami.

-Tym razem ja na coś wpadlem. -westchnąl Ulrich. -I zrozumiem cię zupelnie jeśli się nie zgodzisz.

-Powiedz najpierw o co chodzi.

-...

~CDN

---------------------------------------------------

No cóż...trochę to z opóźnieniem, wiem. Glównym powodem jest mój kochany internet który chodzi jak należy od święta, ale cóż...mam pierwszą dziesiątkę i jestem z tego powodu usatyswakcjonowana :) Z tej też okazji czas na male zmiany w wyglądzie bloga i zapowiedź dla was. Otóż będę miala dla was kilka niespodzianek (również związanych z innymi bohaterami). W takim razie buźka i jak zwykle liczę na kilka kom. od was :)

wtorek, 1 lipca 2014

Rozdzial 9

Nie do końca pewna tego, lub raczej kogo zobaczę za sobą powoli zaczęłam się obracać. Oczywiście...na myśl przyszły mi te czasy kiedy ciągle trzeba było przed kimś uciekać. Zaraz...mówię jakby to były "stare dobre czasy", a przecież to działo się niespełna parę miesięcy temu...czy to możliwe, że aż tyle czasu minęło? A może to moja pamięć nie jest aż tak dobra jakby się wydawało.
Aż strach pomyśleć o ilu rzeczach naraz może myśleć człowiek w stresie. Na szczęście widok który ukazał się moim oczom był jednym z lepszych jakich mogłam się spodziewać.
-Właśnie dzięki takim rzeczom nie tracę wiary w cuda. -uśmiechnęłam się do stojącego przede mną Ulricha z krwi i kości
-Cud to by był gdybyś zobaczyła mnie tutaj za dwa tygodnie. -żartował
-Jak się wyrwałeś?
-Ach...długa historia. Tylko choć gdzieś indziej, bo zaraz będziemy mieli kłopoty. -powiedział lapiąc mnie za rękę i ciągnąć w swoją stronę
Wyszliśmy z terenu szkoły i poszliśmy w stronę zalesionej części miasta. Calkiem zapomniałam o płynącym ciągle czasie i tym, że powinnam się znaleźć już w domu. Zresztą...nie było to teraz dla mnie ważne. W pewnym momencie zadzwonil telefon. Nie bylam pewna czy odebrać i popatrzyłam na chłopaka sygnalizująco. Na początku odrzuciłam polączenie, ale telefon co chwilę dzwonil znowu.
-Może jednak odbierzesz? -zapytal Ulrich
-Ja...nie wiem. Nie chcę. Tym razem jednak muszę...- powiedziałam naciskając zielony przycisk na mojej komórce. Jego wyraz twarzy byl bardziej niż wymowny. Dokladnie wiedziałam, że chce żebym z nim została.
Dzwonil ojciec, jak zwykle zdenerwowany, tym bardziej kiedy tyle razy nie odbierałam. Rozmawiając z nim doszłam do wniosku, że w tej chwili ważniejsze jest dla mnie przebywanie z tak ważną dla mnie osobą, której prawdopodobnie nie będę widziala przez najbliższe pól roku niż ewentualne konsekwencje, które i tak mnie nie ominą. Chwiejnie wylączylam telefon. Doszlam do wniosku, że to jedna z niewielu sytuacji w których odmówiłam posłuszeństwa rodzicom.
-A jednak. -powiedział Ulrich. W odpowiedzi pokiwałam glową. -Nie chcę jednak, żebyś miała przeze mnie kłopoty.
-Bez przesady. Przeżyję, a czuję po prostu, że muszę tu teraz zostać. -popatrzyłam na niego, a ten czule przytulil mnie do siebie. Balam się "co będzie dalej", ale jednocześnie czułam płynącą z niewiadomego źródla satysfakcję.
------------------------------------------------------
Kochani, wybaczcie mi, że ten rozdzial jest taki krótki, ale nie chciałam na prawdę nic tu już wciskać, a następny pojawi się dość szybko. Wybaczcie też, że trochę czekaliście, ale wiecie, koniec roku itp. nawet dzisiaj nie wiedziałam, czy się pojawi, bo rano na trening (jeżdżę konno), potem do lekarza, parę innych rzeczy i prawie mi wyleciało z glowy, ale jest :)
Pozdrawiam, zachęcam do brania udziału w ankiecie (trzeba zaznaczyć tekst żeby cokolwiek zobaczyć) i do jak zwykle komentowania (tych z kolei zwykle za mało^^)

sobota, 21 czerwca 2014

Rozdzial 8

Oto wyjątkowe wydanie mojego bloga. A jaka to okazja? Liczba wyświetleń na blogu wczoraj przekroczyla 1 000. Rozdzial ten dedykuję Brie.
PS: Milego czytania życzę.                 ~Lais


Rano wstalam dosyć wcześnie, żeby jak najszybciej pojawić się w szkole. Szybko się przebralam, zjadlam śniadanie i wyszlam z domu. Przeszlam już ladny kawalek, przynajmniej tak mi się wydawalo, ale droga do szkoly, która zwykle zajmuje mi 5 min. , dzisiaj zdawala się ciągnąć w nieskończoność. Mialam w glowie pustkę, nie moglam przypomnieć sobie nawet jaką mam pierwszą lekcję.

Przed stolówką zauważylam przyjaciól, którzy byli widocznie rozweseleni. W calej tej dezorientacji nie zauważylam, że brakuje jednej osoby.

-Cześć Yumi! Nareszcie jesteś. -przywitala mnie Aelita.

-Nareszcie? Na co? -zapytalam jak otępiala.

-No nie mów, że nie pamiętasz! Przecież mamy robić przyjęcie z okazji wyjazdu Urlicha. -zaśmiala się

-Ale...ono nie mialo być wieczorem? Co z lekcjami, a poza tym...-rozejrzalam się bezradnie.- Gdzie on jest?

-Przecież on już wyjechal. -z dziwnym wyrazem twarzy uśmiechnąl się Odd.

-Jak to? Nie rozumiem. -nie umialam pozbierać myśli

-Powiem to najprościej jak da. -powiedzial Wloch wyraźnie akcentując każdy wyraz. -Urlich-nareszcie-wyjechal-i-z-tego-powodu-świętujemy! Rozumiesz już?

Pokręcilam glową bez oriętacji. Czy ominąl mnie wyjazd Urlicha? Co się tutaj dzieje? "Nareszcie wyjechal"?. Czy oni się cieszą?

-Ach! To nie ma sensu. Przecież on mial wyjechać...wieczorem. I czemu mówisz "nareszcie"?

Wloch wybuchl śmiechem, jakby to co powiedzialam bylo żartem. Aelita przylożyla mi rękę do czola.

-O co wam chodzi?

-A jak myślisz? Od tygodnia mówisz, że nie możesz się doczekać tego dnia, a teraz nie wiesz o czym mówię? -Odd ledwie hamowal śmiech. W końcu nie wytrzymal. Inni też zaczęli się śmiać.

-Wybaczcie, muszę chwilę odetchnąć. -pobieglam przed siebie.

Bieglam bez celu, musialam to wszystko ogarnąć. Co się tu dzieje? Gdzie ja jestem? Nagle przed sobą przez urywek sekundy zobaczylam ścianę. Nie umialam wychamować.

Dziwnym cudem stalo się ciemno. Powoli otworzylam oczy próbując zidentyfikować miejsce w którym się znajduję. Mój, na początku calkiem zamazany wzrok zacząl rozróżniać ksztalty. Nagle oślepilo mnie czerwone światelko zegarka.

-4:30? -zapytalam niedowierzając. Spojrzalam jeszcze parę razy. Zaczęlam kojarzyć fakty. -Zaraz, zaraz...jestem u siebie w pokoju. Jest...4:30 nad ranem. Przecież to byl tylko sen. -śmiejąc się sama z oparlam się o ścianę. Po chwili znowu poczulam, że jestem zmęczona. W końcu byl środek nocy. Licząc na to, że więcej dziwnych snów nie będzie, polożylam się spowrotem do lóżka.

Wkrótce nastal ranek...ten prawdziwy. Przynajmniej mialam taką nadzieję. Momo, iż wiedzialam, że to byl tylko sen, nie bylam pewna tego, co zastanę w szkole.

Przy automacie zauważylam stojącego Urlicha. Podeszlam i przytulilam się do niego. Chlopak byl widocznie zdezorientowany.

-A co to za mile przywitanie? -uśmiechnąl się

-Ach, nie pytaj. To baarrdzoo...dluga historia.

-Mam czas. -śmial się. Odwzajemnilam uśmiech, ale nic więcej nie powiedzialam.

-W każdym razie...jesteś już pewna, że dzisiaj przyjdziesz?

-Tak...-nagle z mojej twarzy zniknąl uśmiech

-Nie musisz przychodzić jeśli nie chcesz. -jego ton stal się bardziej pretensjonalny

-Nie, to nie o to chodzi. Po prostu nie wierzę, że to ostatni dzień kiedy mam okazję z tobą porozmawiać.

-Ja wiem, czy ostatni? Przecież nie wyjeżdżam na zawsze.

-Cieszę się.

Znowu zaczęliśmy się śmiać. Bylo jeszcze wcześnie, postanowiliśmy więc jeszcze chwilę porozmawiać. Później poszlam w stronę klasy, gdzie zastalam Williama rozmawiającego z Susanne.

-Cześć wam! -podeszlam do rozbawionej pary

-Cześć Yumi! Milo cię widzieć. -powiedziala dziewczyna

-O, to wy się znacie!

-Wy...też się znacie? -dziewczyna sprawila wrażenie lekko speszonej


Lekcje minęly dość przeciętnie...chociaż...nauczyciel z francuskiego zachorowal i przełożono sprawdzian, dla którego zmarnowałam caly wczorajszy wieczór...ale cóż...
Nadchodzila godzina mojego spodkania z przyjaciółmi. Idąc w stronę budynku akademika wpadłam na Williama, z którym znowu szla Susanne. Nie wiem dlaczego, ale wydalo mi się to dziwne. Dziwne, że znowu na siebie wpadamy i dziwnym cudem on znowu jest z Susanne. Czy to możliwe, że oni też się znają? A może to...coś więcej? Yumi, weź się w garść! Przecież ty jesteś z Urlichem, a William ma prawo robić co chce. Faktycznie...muszę dać temu spokój. Co się ze mną dzieje?
-Przyjdziesz dzisiaj wieczorem? -zapytałam
-Eee...nie...Nie, coś mi wypadlo...-odpowiedział chwiejnym glosem. Popatrzyl się na dziewczynę, która uważnie przeszywała go wzrokiem. (spojrzenie to nie było raczej przyjazne)
-O...szkoda. Myśleliśmy, że będziemy wszyscy.
-Nie martw się, poradzicie sobie beze mnie.
-A bo ja wiem? -zrobiłam dziwną minę. Chcialam ukryć calkiem słuszne zdenerwowanie na chłopaka.


Poszlam w stronę pokoju Urlicha i Odda. Zaskoczyla mnie obecność już wszystkich.
-Spóźnilam się? -zapytałam niepewnie wchodząc do pokoju
-Nie, skąd...to my przyszliśmy wcześnie. -zaśmiala się Aelita.


Caly wieczór spędziliśmy właściwie na głupotach, bo nasze głupie gadanie nie miało większego sensu. Nie robiliśmy konkretnie nic, a jednak żadne z nas nie czulo mijających jak z bicza strzelil godzin. Ani się spostrzegliśmy było już dobrze po dziewiątej, ba...zbliżala się już dziesiąta. Nagle do pokoju wszedł Jim.
-A co to za spotkania towarzyskie?! No, zbierać się!
-Jim, naj nam jeszcze chwilę. -powiedział błagalnym tonem Odd.
-Hmnm...dobrze...ale za minutę ma tu nikogo nie być.
-Ale Jim, my tu mieszkamy. -zaśmial się
-Już ty dobrze wiesz o czym mówię. -powiedział Jim na odchodne głośno zamykając za sobą drzwi.
Siedzieliśmy chwilę bez słowa, potem zaczęliśmy się wyłamywać. Najpierw poszedł Jeremy, później Aelita...Nie miałam wyjścia, również musiałam się zbierać. Ze smutkiem popatrzyłam na Urlicha i wyszłam z pokoju.
Już prawie wychodziłam z budynku, kiedy nagle poczułam lekkie szarpnięcie za ramię...


CDN.~
---------------------------------
Cześć! Nie mam za bardzo co tu pisać ale powiem jedno...będzie się dzialo (teoretycznie). Dzięki za wyświetlenia i kom.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Powiadomienie

Tak...to nie kolejny rozdzial. Chcialam tylko was przeprosić i powiedzieć, że Rozdzial 8 pojawi się dopiero pod koniec miesiąca (z powodu problemów technicznych).
~Lais

wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdzial 7

Odd pośpiesznie objąl dziewczynę, a później zaczęli pośpiesznie o czymś dyskutować. Nie rozumialam z tego Wloskiego belkotu ani slowa. Moja dezorientacja wyrównala się z poziomem zdziwienia tą calą sytuacją. Zastanawialam się czy to nie kolejna biedaczka zdana na jak wielce "podzielną" milość chlopaka.
Wykorzystując chwilową przerwę w ich rozmowie, dowiedzialam się, że Susanne jest...kuzynką Odda! Wiedzialam, że u niego w rodzinie jest dużo kobiet, ale o Susanne nie slyszalam. Ale w końcu nie sposób wszystkie zapamiętać, a mnie nigdy to jakoś szczególnie nie interesowalo. Ale czy to możliwe, że Odd ma tak dobre kontakty z kimś z rodziny? Może dlatego wydalo mi się to trochę dziwne. No cóż, nie znam jej dobrze i może się zdarzyć...prawię wszystko.

Przerwy nie trwają wiecznie i trzeba bylo iść na lekcje. Przy tym wszystkim calkiem zapomnialam o kartkówce z histori. Mialam wielką nadzieję na jakiś latwy temat.
Szczęście mi dopisalo, niestety...calą lekcję nie umialam się skupić. Moje myśli galopowaly to w stronę calej historii z tajemniczą kuzynką Odda, to w drógą stonę do Urlicha, którego jutro zobaczę po raz ostatni na...bardzo, bardzo dlugi czas. Czemu od musi wyjechać z samego rana? -pomyślalam z impetem wbijając dlugopis w do polowy zapisaną kartkę.
-Oddajemy kartki! -zabrzmial za mną glos pana z historii.
-No to mam maly problem...-zamruczalam pod nosem niechętnie oddając w jego ręce moją kartkówkę.
-O panno Ishyjama nie popisalaś się dzisiaj- powiedzial ukratkiem zerkając w pracę.

Późniejsze lekcje, mimo, że już bez kartkówek mijaly każda coraz dlużej...W pewnym momęcie mialam ochotę po prostu wyjść z klasy. Wybieglam z klasy jak tylko zadzwonil ostatni dzwonek.
Zbliżając się do bramy zobaczylam z daleka znajomą twarz. Tak, to byl Urlich, a ja w tym wszystkim zapomnialam jak rano się umawialiśmy.
-Dlugo czekasz?- zapytalam
-Nie, przecież dzwonek zadzwonil parę minut temu. -pokręcilam glową śmiejąc się sama z siebie
-No to co, idziemy czy będziemy tu czekać?

Powoli szliśmy w kierunku mojego domu. Staraliśmy się jak najbardziej skrócić nasz krok, ale i tak prędzej czy później musialo się to skończyć. Obydwoje mieliśmy dzisiaj calą masę roboty więc mogliśmy pozwolić sobie tylko na odprowadzenie mnie ze szkoly.
Podchodząc pod dom coraz bardziej czulam jak rósl we mnie smutek. Nie chcialam tego aż tak pokazywać, ale jak zwykle w takich sytuacjach nie udalo mi się to.
-Sluchaj, wpadliśmy na pomysl, żeby jutro się spodkać wszyscy w internacie i po prostu razem spędzić wieczór. Mam nadzieję, że chcialabyś przyjść.
-No wiesz...po co niby mam przychodzić. -uśmiechnęlam się.
-Cieszę się z tego powodu. -zaśmial się

Stalam już pod furtką domu.
-A więc do jutra? -zapytal
-Tak...do jutra. -wyszeptalam

Gdy tylko się pożegnaliśmy musialam od razu siąść do nauki.
-Czemu w środku sezonu musimy się tyle uczyć? -zastanawialam się szukając książki z francuskiego
------------------------------------
Witam was! Ostatnio zastanawiam się nad tym czy jest sens pisać to dalej...ale siódemka wyszla. Przypominam wszystkim, że "tam" jest zima (początek grudnia). A więc co jak co nie wiadomo jak dlugo to jeszcze potrwa. Może wezmę się w garść? Na chwilę obecną nie wiem. A jeszcze jedna litera w klawiaturze mi wysiadla :(
Pozdrawiam was. ~Lais

sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 6

-Cześć!
-Cześć, dzwoniłam już wcześniej, ale...nie odbierałaś telefonu. Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam...
-Nie, skąd, ty nigdy nie przeszkadzasz- powiedziałam. -teraz już jestem wolna. Nawet nie wiesz jak chciałam z kimś porozmawiać.
-Widzę, że trafiłam -zaśmiała się- Stało się coś?
-Nawet nie wiesz ile tego dzisiaj było...
-W dobrym sensie mam nadzieję. 
-Nawet się nie spodziewasz! A więc zaczęło się...

Opowiedziałam jej cały mój dzisiejszy dzień. Nie wiem, ale odniosłam wrażenie, że nie zaskoczyło ją to, co wydarzyło się między mną a Urlichem. Przy tym wszystkim całkiem zapomniałam o tym, że w tą ostatnią noc przed jego wyjazdem będę siedzieć w domu. Chciałam pożegnać się z nim jako ostatnia...
Szykując się na następny dzień, zaczęłam się zastanawiać, nad tym co właściwie się dzisiaj stało. Czy nasz...właściwie przypadkowy pocałunek miał już na dobre potwierdzić to czy jesteśmy razem? Wiem co było przez ostatni miesiąc, ale...
Nagle przez moją głowę przeleciało to, co powiedziała mi pod koniec naszej rozmowy Aelita. Mówiła o tym konkursie fotograficznym.
-Czemu nauczyciele wymyślili, że na rozdanie nagród mamy założyć mundurek szkolny?! -zastanawiałam się bezradnie grzebiąc w szafie w poszukiwaniu starego stroju- Przecież nikt tego nie nosi! No jasne... dyrektorowie z całego regionu, kasa, prestiż...trzeba się wykazać- w myślach układałam coraz to nowsze słowa pogardy dla pomysłu Delmasa.
Nagle w moich rękach znalazł się zakurzony mundurek szkolny. Granatowa spódnica z białą koszulą, do której przypięty był pomarańczowy krawat.
-Ale, żeby pomarańczowy?- wzdychałam.- ciekawe, czy ja się do tego w ogóle wcisnę?
Niechętnie założyłam na siebie przyciasny strój i spojrzałam w lustro.
-Robisz to tylko i wyłącznie dla siebie. Wyglądasz normalnie.-uspokajałam się.- no cóż...-rozłożyłam mundurek na oparciu od fotela. 
Nareszcie miałam czas odpocząć. Zdałam sobie sprawę z tego, że dawno nic nie pisałam. Nad niczym nie myślałam.

"Wciąż nie mogę uwierzyć w to co się stało. Teraz to już nie ma odwrotu..."-zaśmiałam się.-"Teraz jestem pewna, że chcę z nim być. Zaraz...jeszcze jakiś czas temu nie przyszłoby mi do głowy powiedzieć to z takim przekonaniem. Może to dziwne, ale najchętniej przebywałabym z nim cały czas. I tak jest od jakiegoś czasu. To okropne! Jestem już dorosła*, a cieszę się jak dziecko! Czy to w ogóle możliwe, żebym była aż tak zakochana?
Dużo się dzieje. Trzymam kciuki za moją fotografię. Nie wiem, czy moje zdjęcie się nada**, ale nie można rezygnować."
Przerwała mi nagła fala zmęczenia. Było blisko dwunastej, postanowiłam już iść spać. Nie mogłam się doczekać następnego dnia w szkole, ale jednocześnie świadomość płynącego coraz szybciej czasu dobijała mnie prawie całkowicie.

Rano postanowiłam szybko iść do szkoły. Nie żebym jakoś nagle polubiła zajęcia w szkole, ale wiedząc, że "Urlich jutro wyjeżdża", niejako wewnętrznie czułam się do tego przymuszona. Niechętnie założyłam przygotowany wcześniej mundurek z tak uh...pomarańczowo-zielonym krawatem i wyszłam z domu.
Pierwszą lekcją miał być j. francuski, więc pokierowałam krok na salę z tego przedmiotu. Po drodze wpadłam na Urlicha. Przytuliłam się do niego na przywitanie.
-A więc postanowione? -zaśmiał się
-A jak myślisz? -przybliżyłam się do niego. Chcąc pocałować go w policzek musiałam lekko unieść się na palcach. Przeszkodziły mi jedynie znajome głosy nadchodzące z tyłu.
-A o co się tu rozchodzi? -usłyszałam za sobą głos Odda. Odwracając się w jego stronę czułam jak na mojej twarzy pojawia się lekki rumieniec.
-A...nic.
-O Yumi, nie poznałem cię. Jak ty ślicznie wyglądasz!- śmiał się. W odpowiedzi zrobiłam zimną minę wgapiając się w twarz Włocha.
-A właśnie...co to za wyjątkowa okazja? -zapytał Urlich
-Hm...rozdanie nagród za konkurs fotograficzny- powiedziałam bez żadnych emocji
-Nie mają z tobą szans- powiedział Stern na pożegnanie.

Na trzeciej lekcji zaproszono wszystkich na uroczyste zakończenie konkursu. W czasie gdy młodsze klasy przedstawiały na ten temat przedstawienia, ja szukałam wolnego miejsca obok przyjaciół. Występy przerwał dyrektor jakiejś sąsiedniej od Kadic szkoły, który przygotowywał się do wygłoszenia laureatów konkursu. 
-Zacznę od prac wyróżnionych. Bez miejsca, ale też docenionych.
Na początku myślałam, że nawet w tej kategorii nie zajmę miejsca, ale z czasem wyczytywania imion miałam coraz większe wrażenie, że mnie wyczyta. 
-Skończył czytać wyróżnienia. -powiedziałam do Aelity siedzącej obok. -teraz to już przesądzone. Nie zajęłam żadnego miejsca.
-Oj, jeszcze nie wszystko przesądzone!
-Jeszcze zobaczymy.
-Yumi, za bardzo dramatyzujesz! -powiedział Jeremy, gdy do moich uszu doszły słowa prowadzącego
-Miejsce drugie należy do... Yumi Ishyjamy. Prosimy, by tutaj podeszła.
Nie do końca wierząc w to, co usłyszałam wstałam. Radosne spojrzenia przyjaciół wzmocniły mnie na duchu. Wstałam idąc w stronę sceny.
-Gratulujemy panno Ishyjama! -powiedział wysoki mężczyzna wręczając mi dyplom i nagrodę.
-Dziękuję bardzo- uśmiechnęłam się szeroko

Pierwsze miejsce zajęła niejaka Susanne Litrio. Postanowiłam jej pogratulować. Blondynka akurat szła koło mnie.
-Cześć, mogę na chwilę?
-Tak.- powiedziała niewyraźnie dziewczyna
-Muszę ci powiedzieć, że ci gratuluję.
-Ja...dziękuję.-odparła. Znowu niewyraźnie, ale z pełną pewnością.
-Poszło ci wprost genialnie! 
-Przepraszam, nie wiem co dokładnie powiedziałaś.- byłam zaskoczona tym co powiedziała.- Wybacz, ale nie znam aż tak francuskiego.- jej nazwisko wydawało mi się jakoś obco brzmiące.
-Miałam na myśli, że poszło ci bardzo dobrze. -uśmiechnęłam się.
-Dziękuję. Pochodzę z Włoch, po francusku umiem zaledwie podstawy. Nazywam się Susanne.
-Ja jestem Yumi, miło cię poznać. Powiedz proszę, jak radzisz sobie z francuskim 24 h/dobę?
-Nie mieszkam w internacie, ale chętnie podszkoliłabym się w języku.
-Znam kogoś, kto nada się do tego idealnie...bardzo dobrze-poprawiłam się w obawie, że tego słowa nie zna również.
-Na prawdę? Byłabym wdzięczna, jeśli ta osoba się zgodzi.

Uznałam, że nie kto inny jak Odd sprawdzi się w tej kwestii. Doskonale mówi po francusku, a jednocześnie zna włoski, w końcu z Włoch pochodzi. 
Nie pomyliłam się. Odd siedział pod klasą og geografii.
-Odd, mam do ciebie małą prośbę.
-Odd wielki  i wspaniały zgłasza się do dyspozycji. -żartował
-Poznałam dziewczynę z Włoch, która chciałaby się podszkolić we francuskim.
Chłopak zbliżył się do mojego ucha.
-Ładna? -szepnął
-Ach! Tylko to ci w głowie!
-Zgoda, ale nie będę pracował z byle kim. A właśnie, jak ci poszło na konkursie? -nawet nie zauważyłam, że go tam nie było.
-Drugie miejsce! -uśmiechnęłam się. -Zdobyłam drugie miejsce!
-Gratuluję.

Na następnej przerwie zgodnie z obietnicą, pojawiłyśmy się w umówionym miejscu. Gdy pojawiłyśmy się w polu widzenia Odda, ten zrobił dziwną minę.
-Susanne, co ty tu robisz?

Nie wiedziałam co o tym sądzić. Czy Włoch znał ową blondynkę?
--------------------------------
*3 LO
**napisałabym dokładniej, ale za nic nie mam pomysłu

Cześć wszystkim! Napisałam Rozdział 6! (jeszcze nigdy tak daleko nie doszłam). Dzisiaj trochę mniej o Ulumi, w następnym będzie trochę więcej :) Dzięki za to wszystko, czyli, że czytacie "to coś". Jak już mogliście zauważyć, na stronie pojawił się nowy wygląd, bo tamten doprowadzał mnie już do szału. Jestem ciekawa który się wam bardziej podoba.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 5

Rozdział z dedykacją dla @Julia. , która od pierwszego rozdziału wiernie towarzyszyła blogowi. Dzięki!

***

Poszliśmy w stronę starej fabryki. Nie dziwię mu się, że chciał po raz ostatni zobaczyć to miejsce...zwłaszcza to...
Po drodze wspominaliśmy dawne czasy...dopiero teraz naprawdę uświadomiłam sobie ile się znamy...i ile razem przeszliśmy. Przystanęliśmy na moście, którym tyle razy razem chodziliśmy. Myśląc o tym wszystkim poczułam jak po moim policzku spływa pojedyncza łza. Nie planowałam tego i chcąc ukryć to przed resztą świata, szybko otarłam kroplę rękawem. 


-Yumi, świat nie kończy się na moim wyjeździe- uśmiechnął się i starł resztki wody z mojej twarzy. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć
-Może masz rację...jest to jednak dla mnie duża zmiana. Bardzo duża.
-Nie jesteś sama- czy on w ogóle nie przejmował się tą sytuacją? a może po prostu jak ja chciał ukryć emocje które nim targały?... tego się nie dowiem. 


Jedno wiem na pewno. Miał rację... Czy ja na prawdę przez to wszystko zapomniałam jakiego wsparcia udzielają mi przyjaciele? 



Po chwili milczenia poszliśmy w stronę parku. Chodziliśmy chwilę bez celu, po czym usiadłam na trawie. Urlich usiadł koło mnie. Dopiero teraz zaczęliśmy naprawdę rozmawiać. Śmialiśmy się, wspominaliśmy dawne czasy. Po prostu cieszyliśmy się tymi ostatnimi chwilami spędzonymi razem. 


Siedząc razem w ogóle nie czułam upływu czasu i zanim się spostrzegłam zrobiło się późno.

-Już siódma, chyba powinnam się zbierać...-powiedziałam z niechęcią. chłopak dyskretnie się uśmiechnął.- Stało się coś?- zapytałam. nie rozumiałam jego zachowania
Ciemnowłosy powoli wstał zbliżając się do mnie. Czułam jak przyśpiesza mi oddech, a serce bije coraz mocniej. Teraz, gdy nasze usta dzieliły od siebie milimetry czas już wydawał się wcale nie płynąć.

-Totalne szaleństwo.-szepnęłam lekko się uśmiechając.- nie odpowiedział. przyciągnął mnie delikatnie do siebie. nasze usta się zetknęły.
Czas płynął, a ja czułam jak moje nogi robią się miękkie. Nasz pocałunek trwał by dłużej, gdyby nie telefon który dzwoni zawsze w nieodpowiednim momencie. Odebrałam.

-Halo?
-Halo Yumi? Tu ojciec. Gdzie ty się włóczysz? Wracaj szybko do domu!
-Ale...
-Żadne ale, jutro szkoła, a ty jesteś nie wiadomo gdzie!
-Tato, nie chodzę już do pierwszej klasy!
-Nie dyskutuj, czekam!
-Tato, ja....-nie zdążyłam dokończyć bo przerwał rozmowę

-Teraz na prawdę muszę już iść- zaśmiałam się


Pożegnaliśmy się, a ja szybko pobiegłam do domu. Mama siedziała w kuchni, tato siedział przy laptopie w salonie. Przypomniałam sobie naszą poranną rozmowę, nie mogłam się doczekać odpowiedzi rodziców.

-Możecie tu podejść na chwilę?
-Moment. -powiedział ojciec
-Mógłbyś poświęcić chwilę córce! Ciągle siedzisz przy tej pracy!- powiedziała, a raczej wykrzyczała mama zamykając ojcu klapkę od laptopa
Ten niechętnie wstał posyłając jej niemiłe spojrzenie.

-Pamiętacie jak rano prosiłam was, żebyście poszli do szkoły zapytać się pana dyrektora o tą jedną noc w Kadic? Obiecaliście tam iść.
-Byliśmy w szkole.
-No i co, zgodził się?
-Delmas? Tak, ale my po krótkim zastanowieniu uznaliśmy że to nie jest konieczne. -powiedział bez żadnych emocji ojciec.
-Ale...mówiłam jakie to dla mnie ważne.
-Zrozum Yumi, że nie będziesz nocować po internatach, jeśli mieszkasz 200 m od szkoły. -mama starała się mnie uspokoić
-Ale...
-Żadne ale! Nie i już! -podniósł głos
-Nie krzycz tak na nią! Nie masz serca.
-Nie będę pozwalał, żeby moja córka decydowała za mnie. Koniec!
-A więc tylko to się dla ciebie liczy?

Rodzice zaczęli się kłócić na dobre, a ja nie mogąc już tego słuchać pobiegłam do swojego pokoju. Znowu zadzwonił telefon. Najchętniej wyłączyłabym go, ale widząc na ekranie napis Aelita, poczułam się zmuszona odebrać.

-----------------------------------
Rozdział 5 wyszedł :) Nareszcie mam naprawiony komputer, co usprawni bloga. A więc, rozdziały będą ukazywać się regularnie, a ja będę miała czas, żeby odpisywać na komentarze. 
Rozdział moim zdaniem wyszedł fajnie, nie wiem jak wam się podoba, zachęcam do komentowanie. Następny postaram się zrobić za tydzień :) Ciao ~Lais

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 4

Uwaga!
Ten rozdział będzie się składał głównie z "wpisów". Niektóre będą miały ze sobą związek, a inne...nie. Niektóre będą miały też nawiązanie do przyszłych rozdziałów. Miłego czytania. Lais


"Został jeszcze tydzień, a ja co dzień czuję jak bardzo się do niego zbliżam. Teraz gdy przyjaciele wyjeżdżają czuję, że na prawdę trzymamy się razem. Zupełnie tak jak...tak jak wtedy gdy jeszcze parę miesięcy temu walczyliśmy w Lyoko. Nie możliwe jest to, jak skończenie tego wpłynęło na nas. Z jednej strony dobrze, z innej...bardzo się od siebie oddaliliśmy. Teraz...teraz jest inaczej. Gdy tylko dowiedzieliśmy się o wyjeździe Urlicha, staraliśmy się spędzać z nim jak najwięcej czasu. Przez to właśnie znowu się zbliżyliśmy. Nie tylko do przyjaciół...również do siebie."

***

"Biały, listopadowy poranek. Dzisiaj pierwszy raz w tym roku spadł śnieg*. Chcąc nie chcąc nie dało się dojść do szkoły nie zostając obrzuconym śnieżkami."

***

"Wezmę udział w konkursie fotograficznym w naszej szkole. Zainteresowałam się fotografią w ostatnie wakacje i teraz nadarzyła się okazja to wykazania się. Nie poradziłabym sobie bez przyjaciół...ich wsparcie i wiara we mnie na prawdę dodaje mi skrzydeł"

***

"Do jego wyjazdu zostało parę dni. Razem z Aelitą wpadłyśmy na pomysł, żebym w dzień przed wyjazdem Urlicha spała w internacie. Chłopak wyjeżdża rano, więc nie mogłabym się z nim zobaczyć. Teraz tylko przekonać rodziców i...dyrektora."

***


-Kolejny mail. -pomyślałam patrząc na ekran komputera

-Jesteś? -Urlich...-pokręciłam głową
-Jestem. Znowu piszesz maila? Mógłbyś się bardziej postarać :)
-Jesteś zła?
-Skąd, żartuję przecież.
-Spadł mi kamień z serca. Chciałem się tylko zapytać co robisz jutro po południu.
-Właściwie nic. Co prawda mam w czwartek sprawdzian z francuskiego**, ale już umiem.
-Nawet nie wiesz, jak się cieszę...
-A czemu jutro, spotkajmy się dzisiaj
-W takim razie przyjdę za pół godziny :)
- <3

--------------------------
* wiem, że mamy prawie lato, ale jak wcześniej zaczepiłam, że to się dzieje jakieś dwa miesiące po ewulucji, to niech tak zostanie. Z tego co wywnioskował mój geniusz xd, ewolucja dzieje się jakoś we wrześniu, względnie w październiku (chyba, że w maju, ale takto były by już wakacje)
** nie umiałam się powstrzymać :)

Rozdział...4. Tyle dodać. Myślę, że się udał, i przyznam się bez bicia, że znowu pisałam pod wpływem muzyki...Pozdrawiam fanów CL, zes. The Common Linnets i ogólnie czytelników. Lais

środa, 14 maja 2014

Informacja

Informacja...jak to poważnie brzmi. Tan naprawdę to chciałam wam tylko kilka rzeczy przekazać i uznałam, że lepiej będzie jeśli wsadzę to w osobny post, niż żeby pisać to wszystko w jakże przecudownej przemowie pod rozdziałem. Na początek chciałam podziękować za komentarze, których mimo, że specjalnie dużo nie było, dodały mi otuchy. 2) chciałam zapowiedzieć UWAGA! W najbliższych rozdziałach pojawi się Laura (ciągle się zastanawiam czy zrobić ją epizodycznie, czy żeby występowała trochę częściej)! Chciałam też poruszyć temat całkiem nie związany z moim blogiem (czy czymś co ma go przypominać), a mianowicie z ostatnią Eurowizją. Tak, właśnie ten temat chciałam poruszyć. Ogólnie bardzo mnie ciekawi wasze zdanie kto podobał wam się najbardziej, a kto wypadł najgorzej. Ja jeśli mam mówić za siebie, najbardziej podobała mi się Holandia i Czarnogóra, na drugim Norwegia. Bardzo proszę, o jak najwięcej komentarzy:)

Rozdział 3

,,Piątek...deszczowy, listopadowy piątek. Dzisiejsza pogoda dawała się wszystkim we znaki. Pierwsza lekcja - chemia.

W takie dni wszystko denerwuje, drażni. Szczególnie na lekcji chemii. Wszystko co znajdowało się wokół mnie w klasie było ciekawsze niż lekcja. Latałam wzrokiem po klasie, to na okno, to moją uwagę zwracała uwagę jakaś plama na suficie. Myślałam też o tak długo wyczekiwanej dyskotece dzisiaj wieczorem. Miałam nadzieję, że deszcz niczego nie zepsuje." -pierwszy wpis od tak dawna...- pomyślałam. Ostatnio tyle rzeczy zawraca mi głowę, że nie mam na nic czasu. Zazwyczaj nauka, nie wiadomo co jeszcze. Teraz dopiero zrozumiałam jaką wcześniej miałam swobodę...no i, że zanim się zorientowałam, moi przyjaciele zaczynają wyjeżdżać.

Zaczęłam się szykować na dyskotekę i jak zwykle nie miałam najmniejszego pojęcie w co się ubrać.
-Szafa jest pełna ubrań. Weź się w garść! -mówiłam sama do siebie- Ach...źle jest ze mną, zaczynam mówić sama do siebie. -zaśmiałam się

W końcu wybrałam. Naszykowałam się pół godziny przed czasem. Pełna zadowolenia wyszłam z domu, gdzie zastały mnie dwie niespodzianki. Jedna, że przestało padać, a druga...

-Urlich? A co ty tu robisz?
-Przyszedłem po ciebie. Nie cieszysz się? -na jego twarzy pojawił się uśmiech
-Oczywiście, że się cieszę -cmoknęłam go w policzek

Staliśmy tak parę sekund, potem poszliśmy w kierunku szkoły.
-Przesunęli dyskotekę pół godziny wcześniej.
-Na prawdę? W takim razie jesteśmy spóźnieni. -zaśmiałam się
-Ja wcale nie czuję się spóźniony- przygarnął mnie ramieniem

Dotarliśmy do szkoły w jakieś 20 min. W całym internacie słychać już było głośną muzykę. Przed szkołą czekała reszta paczki.
-Czekacie na nas? -zapytałam
-Nie, podziwiamy kwiatki, ptaszki i kolorowe motylki - powiedział Odd- A jak myślisz?
-Nie chcieliśmy zacząć bez was. - powiedziała Aelita
-Mówiłem, żebyście na nas nie czekali.
-Powiedz to różowowłosej- żartował Odd
-Ma się tą siłę przekonywania.
-To co, będziemy tu stać jeszcze dłużej, czy wchodzimy do środka? -zapytał William.
-Racja. -przyznałam

(***)

Impreza trwała. Wszyscy bawili się wprost świetnie...przez pierwsze dwie godziny. Potem postanowiliśmy przenieść się do pokoju Jeremiego. 

-Jej...-usiadłam na łóżku.
-Przecież było fajnie. -powiedziała Aelita
-Ale ja wcale nie narzekam.
-To czemu wzdychasz? -zapytała
-Ja...po prostu jestem zmęczona.
-Hej, ale gdzie jest Odd?
-Ostatnio widziałam go...przed szkołą.
-Wiem! -powiedział Urlich i wybiegł z pokoju; poszliśmy za nim

Chłopak poszedł w kierunku swojego pokoju. Nie pomylił się. Odd siedział zgaszony na łóżku.
-Jak miała na imię? -usiadł koło niego
-Ja...Nie wiem.
-Co to znaczy "nie wiem"
-A co może znaczyć? Widziałem ją tu pierwszy raz. Było fajnie...mało powiedziane. Ale skończyło się tak, że jak zwykle dostałem łomot.
-A ja myślałam, że po tylu razach, jesteś już odporny -zaśmiałam się

------------------------
I takim akcentem oddaję w wasze ręce rozdział 3, dzisiaj wyjątkowo w czwartek (brak weny). Trochę jałowy, mogę bez trudu zaliczyć go do najgorszego z tych trzech napisanych. Jak to jest, że zrobię sobie wcześniej rozdział na brudno, a jak idę go napisać to piszę coś całkiem innego. W tym rozdziale szczerze mówiąc Urlich i Will mieli trochę oberwać, ale uznałam, że na razie nie będę ich męczyć (na razie).

wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 2

Wieczorem zgodnie ze zwyczajem wyciągnęłam mój czerwony notes i zaczęłam pisać...miałam tyle do napisania, ale jednocześnie nie miałam pojęcia co napisać. Westchnęłam i zaczęłam pisać.

,,Niedługo po szesnastej zadzwonił domofon. Nie zwlekając ani chwili ściągnęłam z wieszaka ulubioną kurtkę i wyszłam przed dom.
 
(***)

Szliśmy już ładną chwilę, a ja z każdą kolejną minutą miałam większe przeczucie, że on nie jest sobą. Nie, to nie był ten Urlich którego znałam.

-Stało się coś? -zapytałam niepewnym głosem -Jesteś jakiś zmieszany.
-Ostatnio mam mały problem. Bo wiesz...jakiś czas temu dowiedziałem się, że rodzice planują wyjazd w rodzinne strony. Jak to ujęli "sprawy prywatne". Myślałem,  że zostawią mnie tutaj, w Kadic, bo po co mieliby się ze mną targać za granicę. Niestety, bardzo chcą żebym jechał z nimi. Najgorsze jest to, że nie chcą powiedzieć dlaczego.

Ta wiadomość była dla mnie dużym zaskoczeniem. Nie mogłam uwierzyć w to, że jeden z moich przyjaciół miałby w tej chwili wyjechać. Wiem, trzeba pogodzić się z losem, że za półtora roku kończę liceum, więc i tak to rozstanie nastąpi, ale teraz? Tak, nie chodziło też o zwykłego przyjaciela.

Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
- Wybacz, że o to pytam, ale jeśli wyjedziesz, to...czy wrócisz jeszcze tutaj, do Francji?
- Prawdopodobnie tak, ale nic nie wiadomo. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem wrócę na nowy rok szkolny.
- Bez ciebie będzie inaczej.
- W dobrym czy złym znaczeniu? -chłopak całkiem zmienił ton głosu, zaczął żartować
- Oczywiście, że w dobrym -sama zaczęłam się śmiać -Jak możesz sądzić, że byłoby inaczej.

(***)

Zaczęło robić się zimno, a żółte, październikowe niebo zasnuło się chmurami. Z nieba coraz częściej spadały pojedyńcze krople. 

- Tylko deszczu brakuje!
- Musimy się gdzieś schować, bo zaraz lunie.

Postanowiliśmy schować się w szkole, bo byliśmy od niej blisko. I tak zanim tam dotarliśmy byliśmy już przemoczeni do suchej nitki.

Stojąc koło siebie cali przemoczeni wyglądaliśmy wprost komicznie. Usiedliśmy koło ściany.

-Yumi...wiedz, że jestem ci wdzięczny -zaskoczyły mnie te słowa
-Niby dlaczego?
-Między innymi, że siedzisz tutaj w taką pogodę -zaśmiał się- Musiałem z kimś pogadać.
-Ale przecież...
-Wcale nie musiałaś wychodzić z domu. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że od jakiegoś czasu prawie ze sobą nie rozmawiamy.
-To prawda, ale teraz wiem dlaczego i gdyby mi przydarzyła się taka sytuacja też czułabym się przytłoczona. Teraz rozumiem, poza tym bardzo miło spędziłam dzisiejsze popołudnie
-Dzięki...-ciemnowłosy chwilę się zawahał, a później niepewnie objął

To było takie...w ogóle się tego nie spodziewałam. Wtedy przez moje ciało przebiegł dziwny ciepły dreszcz."- Ten dzień był taki wyjątkowy...wciąż nie mogę uwierzyć w to co się stało. - pomyślałam zamykając czerwony notes. 

Wiem dobrze, że te dwa tygodnie będą wyjątkowe...a potem? Kolejna pustka. Boję się zmienić nasze relacje z przyjacielskich na "coś więcej", ale mam wrażenie, że jak wyjedzie będę żałowała, że tego nie zrobiłam. 

Hmn...kolejny dylemat. Kolejna decyzja do podjęcia...

------------------
Sorry, że tak długo, ale mam małe "problemy techniczne" z komputerem i do puki tego nie załatwię, będę pisała z dużymi przerwami. 
Muszę przyznać, że miałam co do tego rozdziału dosyć duże wątpliwości, ale jakoś trzeba sprawę wyjaśnić. Obiecuję, że w następnym rozdziale akcja będzie trochę bardziej rozwinięta i nie będzie się ograniczała tylko do Ulumi :)

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Rozdział 1

"Od tamtego dnia minęło 2 miesiące. Dwa miesiące i nic. Nikt z nas nawet o tym nie wspomniał. Zero jakichkolwiek sygnałów, informacji. W naszych rozmowach jedna wielka pustka. Ileż można rozmawiać o szkole. Czy tęsknię za dawnym życiem? I tak i nie. Przynajmniej było o czym rozmawiać...przez te dawne wydarzenia każdy z nas się zmienił. Dojrzał. Każdy z nas musiał się zmienić. Ja również. Z całkiem niedostępnej i wybuchowej osoby zmieniłam się wręcz na jej przeciwieństwo"- Jak na razie to tyle- powiedziałam do siebie i zamknęłam notatnik. Pierwszy raz przyszło mi do głowy, żeby przeczytać co napisałam.Wtedy zdałam sobie sprawę, że nigdy nie zastanawiam się nad swoimi myślami...Ale przecież ja nawet nie potrafię określić swoich uczuć! Czasem mam wrażenie, że coś mi podpowiada by ciągnąć coś dalej, ale druga strona mnie mówi co innego. Ostatnimi czasy nie wiem zupełnie co mam robić. Czy dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę?

"Dzisiaj z nim rozmawiałam. Czemu ja to tak przeżywam?! Wciąż nie wiem czy się zakochałam, czy tylko tak mi się wydaje. Może to dla tego nie umiem zrobić tego kroku? Po prostu nie znam siebie samej. Boję się wyznać swoich uczuć bo mam wrażenie, że zepsuję to nad czym pracowałam tyle czasu? Przyjaciel. To tylko przyjaciel. Szczerze, to już sama nie wiem..."
Znowu to zrobiłam. Przeczytałam. Znowu to samo, nie umiem pozbierać myśli. Czy ja naprawdę napisałam, że się zakochałam? Hmm...Naprawdę sama się dziwię. Jeszcze jakiś czas temu pomyślałabym, że to niemożliwe, ale teraz nie jestem tego taka pewna.

"Pierwsza normalna rozmowa z przyjaciółmi...Nareszcie. Po długim okresie milczenia w końcu udało się zacząć normalny temat. Czyżby przysłowiowe pięć minut milczenia minęło" -pisanie przerwał sygnał przychodzącego E-Maila.
-Jesteś?
Czemu dostałam maila od Urlicha? Ostatnio mam wrażenie, że tylko się mijamy.
-Jestem. Stało się coś?
-Nie nic, muszę z kimś pogadać.
Przez głowę przepływało mi tysiące myśli. Nie miałam pojęcia co odpisać. Czemu Urlich napisał właśnie do mnie?
-Nie ma sensu pisać, przejdźmy się.
-Będę po ciebie za dziesięć minut.

---------------------
No to pierwszy rozdział jest. 1) krótki wiem 2) trochę niezrozumiały wiem 3) 2 będzie szybko, muszę parę rzeczy powyjaśniać.
Chyba nie sprawiło wam trudności odgadnięcie kto to pisze...Zachęcam do komentowania.