wtorek, 1 lipca 2014

Rozdzial 9

Nie do końca pewna tego, lub raczej kogo zobaczę za sobą powoli zaczęłam się obracać. Oczywiście...na myśl przyszły mi te czasy kiedy ciągle trzeba było przed kimś uciekać. Zaraz...mówię jakby to były "stare dobre czasy", a przecież to działo się niespełna parę miesięcy temu...czy to możliwe, że aż tyle czasu minęło? A może to moja pamięć nie jest aż tak dobra jakby się wydawało.
Aż strach pomyśleć o ilu rzeczach naraz może myśleć człowiek w stresie. Na szczęście widok który ukazał się moim oczom był jednym z lepszych jakich mogłam się spodziewać.
-Właśnie dzięki takim rzeczom nie tracę wiary w cuda. -uśmiechnęłam się do stojącego przede mną Ulricha z krwi i kości
-Cud to by był gdybyś zobaczyła mnie tutaj za dwa tygodnie. -żartował
-Jak się wyrwałeś?
-Ach...długa historia. Tylko choć gdzieś indziej, bo zaraz będziemy mieli kłopoty. -powiedział lapiąc mnie za rękę i ciągnąć w swoją stronę
Wyszliśmy z terenu szkoły i poszliśmy w stronę zalesionej części miasta. Calkiem zapomniałam o płynącym ciągle czasie i tym, że powinnam się znaleźć już w domu. Zresztą...nie było to teraz dla mnie ważne. W pewnym momencie zadzwonil telefon. Nie bylam pewna czy odebrać i popatrzyłam na chłopaka sygnalizująco. Na początku odrzuciłam polączenie, ale telefon co chwilę dzwonil znowu.
-Może jednak odbierzesz? -zapytal Ulrich
-Ja...nie wiem. Nie chcę. Tym razem jednak muszę...- powiedziałam naciskając zielony przycisk na mojej komórce. Jego wyraz twarzy byl bardziej niż wymowny. Dokladnie wiedziałam, że chce żebym z nim została.
Dzwonil ojciec, jak zwykle zdenerwowany, tym bardziej kiedy tyle razy nie odbierałam. Rozmawiając z nim doszłam do wniosku, że w tej chwili ważniejsze jest dla mnie przebywanie z tak ważną dla mnie osobą, której prawdopodobnie nie będę widziala przez najbliższe pól roku niż ewentualne konsekwencje, które i tak mnie nie ominą. Chwiejnie wylączylam telefon. Doszlam do wniosku, że to jedna z niewielu sytuacji w których odmówiłam posłuszeństwa rodzicom.
-A jednak. -powiedział Ulrich. W odpowiedzi pokiwałam glową. -Nie chcę jednak, żebyś miała przeze mnie kłopoty.
-Bez przesady. Przeżyję, a czuję po prostu, że muszę tu teraz zostać. -popatrzyłam na niego, a ten czule przytulil mnie do siebie. Balam się "co będzie dalej", ale jednocześnie czułam płynącą z niewiadomego źródla satysfakcję.
------------------------------------------------------
Kochani, wybaczcie mi, że ten rozdzial jest taki krótki, ale nie chciałam na prawdę nic tu już wciskać, a następny pojawi się dość szybko. Wybaczcie też, że trochę czekaliście, ale wiecie, koniec roku itp. nawet dzisiaj nie wiedziałam, czy się pojawi, bo rano na trening (jeżdżę konno), potem do lekarza, parę innych rzeczy i prawie mi wyleciało z glowy, ale jest :)
Pozdrawiam, zachęcam do brania udziału w ankiecie (trzeba zaznaczyć tekst żeby cokolwiek zobaczyć) i do jak zwykle komentowania (tych z kolei zwykle za mało^^)

2 komentarze: