sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 6

-Cześć!
-Cześć, dzwoniłam już wcześniej, ale...nie odbierałaś telefonu. Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam...
-Nie, skąd, ty nigdy nie przeszkadzasz- powiedziałam. -teraz już jestem wolna. Nawet nie wiesz jak chciałam z kimś porozmawiać.
-Widzę, że trafiłam -zaśmiała się- Stało się coś?
-Nawet nie wiesz ile tego dzisiaj było...
-W dobrym sensie mam nadzieję. 
-Nawet się nie spodziewasz! A więc zaczęło się...

Opowiedziałam jej cały mój dzisiejszy dzień. Nie wiem, ale odniosłam wrażenie, że nie zaskoczyło ją to, co wydarzyło się między mną a Urlichem. Przy tym wszystkim całkiem zapomniałam o tym, że w tą ostatnią noc przed jego wyjazdem będę siedzieć w domu. Chciałam pożegnać się z nim jako ostatnia...
Szykując się na następny dzień, zaczęłam się zastanawiać, nad tym co właściwie się dzisiaj stało. Czy nasz...właściwie przypadkowy pocałunek miał już na dobre potwierdzić to czy jesteśmy razem? Wiem co było przez ostatni miesiąc, ale...
Nagle przez moją głowę przeleciało to, co powiedziała mi pod koniec naszej rozmowy Aelita. Mówiła o tym konkursie fotograficznym.
-Czemu nauczyciele wymyślili, że na rozdanie nagród mamy założyć mundurek szkolny?! -zastanawiałam się bezradnie grzebiąc w szafie w poszukiwaniu starego stroju- Przecież nikt tego nie nosi! No jasne... dyrektorowie z całego regionu, kasa, prestiż...trzeba się wykazać- w myślach układałam coraz to nowsze słowa pogardy dla pomysłu Delmasa.
Nagle w moich rękach znalazł się zakurzony mundurek szkolny. Granatowa spódnica z białą koszulą, do której przypięty był pomarańczowy krawat.
-Ale, żeby pomarańczowy?- wzdychałam.- ciekawe, czy ja się do tego w ogóle wcisnę?
Niechętnie założyłam na siebie przyciasny strój i spojrzałam w lustro.
-Robisz to tylko i wyłącznie dla siebie. Wyglądasz normalnie.-uspokajałam się.- no cóż...-rozłożyłam mundurek na oparciu od fotela. 
Nareszcie miałam czas odpocząć. Zdałam sobie sprawę z tego, że dawno nic nie pisałam. Nad niczym nie myślałam.

"Wciąż nie mogę uwierzyć w to co się stało. Teraz to już nie ma odwrotu..."-zaśmiałam się.-"Teraz jestem pewna, że chcę z nim być. Zaraz...jeszcze jakiś czas temu nie przyszłoby mi do głowy powiedzieć to z takim przekonaniem. Może to dziwne, ale najchętniej przebywałabym z nim cały czas. I tak jest od jakiegoś czasu. To okropne! Jestem już dorosła*, a cieszę się jak dziecko! Czy to w ogóle możliwe, żebym była aż tak zakochana?
Dużo się dzieje. Trzymam kciuki za moją fotografię. Nie wiem, czy moje zdjęcie się nada**, ale nie można rezygnować."
Przerwała mi nagła fala zmęczenia. Było blisko dwunastej, postanowiłam już iść spać. Nie mogłam się doczekać następnego dnia w szkole, ale jednocześnie świadomość płynącego coraz szybciej czasu dobijała mnie prawie całkowicie.

Rano postanowiłam szybko iść do szkoły. Nie żebym jakoś nagle polubiła zajęcia w szkole, ale wiedząc, że "Urlich jutro wyjeżdża", niejako wewnętrznie czułam się do tego przymuszona. Niechętnie założyłam przygotowany wcześniej mundurek z tak uh...pomarańczowo-zielonym krawatem i wyszłam z domu.
Pierwszą lekcją miał być j. francuski, więc pokierowałam krok na salę z tego przedmiotu. Po drodze wpadłam na Urlicha. Przytuliłam się do niego na przywitanie.
-A więc postanowione? -zaśmiał się
-A jak myślisz? -przybliżyłam się do niego. Chcąc pocałować go w policzek musiałam lekko unieść się na palcach. Przeszkodziły mi jedynie znajome głosy nadchodzące z tyłu.
-A o co się tu rozchodzi? -usłyszałam za sobą głos Odda. Odwracając się w jego stronę czułam jak na mojej twarzy pojawia się lekki rumieniec.
-A...nic.
-O Yumi, nie poznałem cię. Jak ty ślicznie wyglądasz!- śmiał się. W odpowiedzi zrobiłam zimną minę wgapiając się w twarz Włocha.
-A właśnie...co to za wyjątkowa okazja? -zapytał Urlich
-Hm...rozdanie nagród za konkurs fotograficzny- powiedziałam bez żadnych emocji
-Nie mają z tobą szans- powiedział Stern na pożegnanie.

Na trzeciej lekcji zaproszono wszystkich na uroczyste zakończenie konkursu. W czasie gdy młodsze klasy przedstawiały na ten temat przedstawienia, ja szukałam wolnego miejsca obok przyjaciół. Występy przerwał dyrektor jakiejś sąsiedniej od Kadic szkoły, który przygotowywał się do wygłoszenia laureatów konkursu. 
-Zacznę od prac wyróżnionych. Bez miejsca, ale też docenionych.
Na początku myślałam, że nawet w tej kategorii nie zajmę miejsca, ale z czasem wyczytywania imion miałam coraz większe wrażenie, że mnie wyczyta. 
-Skończył czytać wyróżnienia. -powiedziałam do Aelity siedzącej obok. -teraz to już przesądzone. Nie zajęłam żadnego miejsca.
-Oj, jeszcze nie wszystko przesądzone!
-Jeszcze zobaczymy.
-Yumi, za bardzo dramatyzujesz! -powiedział Jeremy, gdy do moich uszu doszły słowa prowadzącego
-Miejsce drugie należy do... Yumi Ishyjamy. Prosimy, by tutaj podeszła.
Nie do końca wierząc w to, co usłyszałam wstałam. Radosne spojrzenia przyjaciół wzmocniły mnie na duchu. Wstałam idąc w stronę sceny.
-Gratulujemy panno Ishyjama! -powiedział wysoki mężczyzna wręczając mi dyplom i nagrodę.
-Dziękuję bardzo- uśmiechnęłam się szeroko

Pierwsze miejsce zajęła niejaka Susanne Litrio. Postanowiłam jej pogratulować. Blondynka akurat szła koło mnie.
-Cześć, mogę na chwilę?
-Tak.- powiedziała niewyraźnie dziewczyna
-Muszę ci powiedzieć, że ci gratuluję.
-Ja...dziękuję.-odparła. Znowu niewyraźnie, ale z pełną pewnością.
-Poszło ci wprost genialnie! 
-Przepraszam, nie wiem co dokładnie powiedziałaś.- byłam zaskoczona tym co powiedziała.- Wybacz, ale nie znam aż tak francuskiego.- jej nazwisko wydawało mi się jakoś obco brzmiące.
-Miałam na myśli, że poszło ci bardzo dobrze. -uśmiechnęłam się.
-Dziękuję. Pochodzę z Włoch, po francusku umiem zaledwie podstawy. Nazywam się Susanne.
-Ja jestem Yumi, miło cię poznać. Powiedz proszę, jak radzisz sobie z francuskim 24 h/dobę?
-Nie mieszkam w internacie, ale chętnie podszkoliłabym się w języku.
-Znam kogoś, kto nada się do tego idealnie...bardzo dobrze-poprawiłam się w obawie, że tego słowa nie zna również.
-Na prawdę? Byłabym wdzięczna, jeśli ta osoba się zgodzi.

Uznałam, że nie kto inny jak Odd sprawdzi się w tej kwestii. Doskonale mówi po francusku, a jednocześnie zna włoski, w końcu z Włoch pochodzi. 
Nie pomyliłam się. Odd siedział pod klasą og geografii.
-Odd, mam do ciebie małą prośbę.
-Odd wielki  i wspaniały zgłasza się do dyspozycji. -żartował
-Poznałam dziewczynę z Włoch, która chciałaby się podszkolić we francuskim.
Chłopak zbliżył się do mojego ucha.
-Ładna? -szepnął
-Ach! Tylko to ci w głowie!
-Zgoda, ale nie będę pracował z byle kim. A właśnie, jak ci poszło na konkursie? -nawet nie zauważyłam, że go tam nie było.
-Drugie miejsce! -uśmiechnęłam się. -Zdobyłam drugie miejsce!
-Gratuluję.

Na następnej przerwie zgodnie z obietnicą, pojawiłyśmy się w umówionym miejscu. Gdy pojawiłyśmy się w polu widzenia Odda, ten zrobił dziwną minę.
-Susanne, co ty tu robisz?

Nie wiedziałam co o tym sądzić. Czy Włoch znał ową blondynkę?
--------------------------------
*3 LO
**napisałabym dokładniej, ale za nic nie mam pomysłu

Cześć wszystkim! Napisałam Rozdział 6! (jeszcze nigdy tak daleko nie doszłam). Dzisiaj trochę mniej o Ulumi, w następnym będzie trochę więcej :) Dzięki za to wszystko, czyli, że czytacie "to coś". Jak już mogliście zauważyć, na stronie pojawił się nowy wygląd, bo tamten doprowadzał mnie już do szału. Jestem ciekawa który się wam bardziej podoba.

2 komentarze:

  1. Świetny jest! Ulumi - słodziaki *-*
    Super pomysł z nową bohaterką! I do tego jeszcze pochodzi z Włoch... Coś czuję, że Odd będzie miał dziewczynę... :D
    Pisz szybciutko next :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, jeszcze dużo się zmieni :) Susanne będzie miała swój udział w opowiadaniu (i to nawet duży, co prawda to wizja na dużo, dużo do przodu; ja mam zaplanowane prawie całe). Wystarczy czytać...

      Usuń