-I co teraz? -zapytalam. Wcześniej nad tym nie myślalam, ale z każdą minutą mialam większe wątpliwości czy to siedzenie tutaj ma sens. Byl grudzień, środek nocy, a mimo braku śniegu dosyć mocno dawalo się we znaki przenikliwe zimno.
Nie odpowiedzial. Stal chwilę sprawiając wrażenie zamyślonego, nieobecnego. Nagle z nikąd zlapal mnie za rękę sygnalizując, że mam iść za nim.
-Gdzie idziemy? -spytalam próbując nadążyć za szybkim krokiem Ulricha.
-Zobaczysz. -odwrócil się na chwilę i z satyswakcją na twarzy ruszyl spowrotem do przodu.
-No wiesz... -wyszeptalam. Śmieszyla mnie ta sytuacja...cale to jego zachowanie sprawialo wrażenie wielkiej tajemnicy.
***
Bylo ciemno, w miejscu gdzie się zatrzymaliśmy nie bylo ani jednej latarni, co zimą jak widać może sprawić calkiem spore problemy. Przecieralam oczy starając się zobaczyć coś więcej niż tylko krzaki w zasięgu metra ode mnie.
-Co ty robisz? -zapytalam chlopaka
-Wszystko w swoim czasie... -odparl znowu idąc kilka kroków przed siebie, jednocześnie pomagając mi nie wpaść na krzaki. Ścieżka byla slabo wydeptana i ciągnęla się kawalek, zdawalo by się, że obok jakieś wody.
-Jesteśmy na miejscu, teraz tylko... -powiedzial. Dopiero po chwili zobaczylam stojący przed nami nieduży budynek.
-Co to? Gdzie my w ogóle jesteśmy? -rzucilam jedyne rozsądne pytania które pojawily się w mojej glowie. Ulrich nie odpowiadając na moje pytania wszedl do budynku dając mi tylko znak, żebym poczekala na zewnątrz.
Po chwili wyszedl niosąc coś kilka kroków do przodu następnie zrzucając z hukiem na ziemię.
-Idziesz? -zaśmial się; pewnie śmieszyl go fakt, że dalej stoję tam gdzie wcześniej.
-Eeee...tak. -powiedzialam prawie niewychwytnym tonem i usiadlam obok Urlicha na jakimś podlóżnym kawalku drewna. Po chwili chlopak wyciągnąl zapalkę i wsadzil ją pomiędzy drewno. Tak, teraz dopiero zorientowalam się, że Ulrich przyniósl drewno.
Im mocniej palilo się ognisko tym bardziej orientowalam się w jak pięknym miejscu się znajdujemy. Okazalo się, że nie pomylilam się nawet co do wody. Cala okolica przypominala mi troche teren wędkarski, tylko, że...bylo tu o wiele przyjemniej.
-Teraz mi powiesz gdzie jesteśmy. -uśmiechnęlam się wyciągając ręce w stronę ogniska.
-A więc to nic nadzwyczajnego...mój wujek kiedyś kupil ten teren, czasem pozwala mi tu przychodzić.
-Często tu bywasz?
-Hmn...zdarza się, że często. Wujek mieszka na obrzeżach miasta i zagląda tu wlaściwie tylko w sezonie. Czasem tu wpadam, żeby to wszystko nie obrócilo się w ruinę...z resztą...nie zaprzeczam, że lubię tu siedzieć. -zaśmial się
-Racja, to miejsce jest niesamowite...ciekawe, że nigdy nic o nim nie mówileś.
-O niektórych rzeczach lepiej nie mówić.
-Racja. -uśmiechnęlam się. -Ciekawa jestem ile jest jeszcze takich "rzeczy". -żartowalam
-Oj dużo...dużo. -zaśmial się i objąl ramieniem.
***
Perspektywa osoby trzeciej:
-Jesteś tego pewna? Nie wiem do końca czy to dobry pomysl...-wyszeptal jej do ucha chwilowo odciągając dziewczynę na bok.
-Tchórzysz? -zapytala nie ukrywając tego, jak rozbawila ją ta sytuacja
-Żartujesz?! -szturchnąl dziewczynę na znak, że mają iść i sam zrobil dwa kroki do przodu.
***
Perspektywa Yumi:
Do glowy przyszedl mi pewien pomysl. Pomysl calkiem dobry, choć nie wiedzialam jak zareagowalby na to Ulrich; w końcu to on najlepiej ocenilby jego skuteczność.
-Ulrich...jak to jest z twoim wujkiem? Mówileś, że mieszka na obrzeżach miasta.
-Tak...ma tam nieduże gospodarstwo i rzadko bywa w mieście. To taki typ czlowieka który woli raczej święty spokój. -uśmiechnąl się. Z jego wyrazu twarzy wywnioskowalam, że zauważyl moje zamyślenie. -Dlaczego tak cię zaciekawil mój wujek? -widocznie próbowal zprowokować dluższą rozmowę.
-Bo ja...wpadlam na pewien pomysl, tylko...
-Tylko?
-Tylko nie wiem, czy mialoby to sens.
-A więc slucham.
-No to pomyślalam, że skoro masz wujka w Paryżu...no obok -poprawilam się. -to może jest w tym jakaś szansa, żeby...żebyś jakimś cudem zostal tutaj, albo chociaż... -przerwalam widząc dziwną minę Ulricha. Wlaśnie tego się obawialam...
-Yumi...-westchnąl. już wymyślalam slowa które moglyby to wszystko odkręcić, kiedy na jego twarzy pojawil się calkiem inny wyraz twarzy. Chlopak ni z tąd ni z owąd pocalowal mnie krótko, później starając się wypowiedzieć.
-Sam nie wiem dlaczego wcześniej na to nie wpadlem. Nie wiem co powiedzą na to rodzice, nie wiem też co w ogóle powiedzialby na to wujek Harry, ale ... ale myślę, że jest szansa.
-Mam taką nadzieję...wielką nadzieję.
***
Wkrótce ognisko zgaslo; czasem widać bylo tylko pojedyńcze iskierki między spalonymi deskami.
-Tym razem ja na coś wpadlem. -westchnąl Ulrich. -I zrozumiem cię zupelnie jeśli się nie zgodzisz.
-Powiedz najpierw o co chodzi.
-...
~CDN
---------------------------------------------------
No cóż...trochę to z opóźnieniem, wiem. Glównym powodem jest mój kochany internet który chodzi jak należy od święta, ale cóż...mam pierwszą dziesiątkę i jestem z tego powodu usatyswakcjonowana :) Z tej też okazji czas na male zmiany w wyglądzie bloga i zapowiedź dla was. Otóż będę miala dla was kilka niespodzianek (również związanych z innymi bohaterami). W takim razie buźka i jak zwykle liczę na kilka kom. od was :)
Opowiadanie naprawdę super. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału masz prawdziwy talent. I skończyłaś w takim momencie.. eh... Pisz jak najszybciej nexta :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Jak na razie mam przerwę wakacyjną :)
Usuń~Lais
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzieki, chociaż mysle, ze późniejszy tok wydarzec będzie dość skomplikowany.
UsuńOmg! To opo jest wspaniałe. Nie przejumuj sie, też jestem opóźniona z dodawaniem postów. Twój blog powala :-) Kara :)
OdpowiedzUsuńDzieki, to mile i zachęcam, do czytania dalej.
Usuń·Lais