poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdzial 10

-I co teraz? -zapytalam. Wcześniej nad tym nie myślalam, ale z każdą minutą mialam większe wątpliwości czy to siedzenie tutaj ma sens. Byl grudzień, środek nocy, a mimo braku śniegu dosyć mocno dawalo się we znaki przenikliwe zimno.

Nie odpowiedzial. Stal chwilę sprawiając wrażenie zamyślonego, nieobecnego. Nagle z nikąd zlapal mnie za rękę sygnalizując, że mam iść za nim.

-Gdzie idziemy? -spytalam próbując nadążyć za szybkim krokiem Ulricha.

-Zobaczysz. -odwrócil się na chwilę i z satyswakcją na twarzy ruszyl spowrotem do przodu.

-No wiesz... -wyszeptalam. Śmieszyla mnie ta sytuacja...cale to jego zachowanie sprawialo wrażenie wielkiej tajemnicy.

***

Bylo ciemno, w miejscu gdzie się zatrzymaliśmy nie bylo ani jednej latarni, co zimą jak widać może sprawić calkiem spore problemy. Przecieralam oczy starając się zobaczyć coś więcej niż tylko krzaki w zasięgu metra ode mnie.

-Co ty robisz? -zapytalam chlopaka

-Wszystko w swoim czasie... -odparl znowu idąc kilka kroków przed siebie, jednocześnie pomagając mi nie wpaść na krzaki. Ścieżka byla slabo wydeptana i ciągnęla się kawalek, zdawalo by się, że obok jakieś wody.

-Jesteśmy na miejscu, teraz tylko... -powiedzial. Dopiero po chwili zobaczylam stojący przed nami nieduży budynek.

-Co to? Gdzie my w ogóle jesteśmy? -rzucilam jedyne rozsądne pytania które pojawily się w mojej glowie. Ulrich nie odpowiadając na moje pytania wszedl do budynku dając mi tylko znak, żebym poczekala na zewnątrz.

Po chwili wyszedl niosąc coś kilka kroków do przodu następnie zrzucając z hukiem na ziemię.

-Idziesz? -zaśmial się; pewnie śmieszyl go fakt, że dalej stoję tam gdzie wcześniej.

-Eeee...tak. -powiedzialam prawie niewychwytnym tonem i usiadlam obok Urlicha na jakimś podlóżnym kawalku drewna. Po chwili chlopak wyciągnąl zapalkę i wsadzil ją pomiędzy drewno. Tak, teraz dopiero zorientowalam się, że Ulrich przyniósl drewno.

Im mocniej palilo się ognisko tym bardziej orientowalam się w jak pięknym miejscu się znajdujemy. Okazalo się, że nie pomylilam się nawet co do wody. Cala okolica przypominala mi troche teren wędkarski, tylko, że...bylo tu o wiele przyjemniej.

-Teraz mi powiesz gdzie jesteśmy. -uśmiechnęlam się wyciągając ręce w stronę ogniska.

-A więc to nic nadzwyczajnego...mój wujek kiedyś kupil ten teren, czasem pozwala mi tu przychodzić.

-Często tu bywasz?

-Hmn...zdarza się, że często. Wujek mieszka na obrzeżach miasta i zagląda tu wlaściwie tylko w sezonie. Czasem tu wpadam, żeby to wszystko nie obrócilo się w ruinę...z resztą...nie zaprzeczam, że lubię tu siedzieć. -zaśmial się

-Racja, to miejsce jest niesamowite...ciekawe, że nigdy nic o nim nie mówileś.

-O niektórych rzeczach lepiej nie mówić.

-Racja. -uśmiechnęlam się. -Ciekawa jestem ile jest jeszcze takich "rzeczy". -żartowalam

-Oj dużo...dużo. -zaśmial się i objąl ramieniem.

***

Perspektywa osoby trzeciej:


-Jesteś tego pewna? Nie wiem do końca czy to dobry pomysl...-wyszeptal jej do ucha chwilowo odciągając dziewczynę na bok.

-Tchórzysz? -zapytala nie ukrywając tego, jak rozbawila ją ta sytuacja

-Żartujesz?! -szturchnąl dziewczynę na znak, że mają iść i sam zrobil dwa kroki do przodu.
***

Perspektywa Yumi:

Do glowy przyszedl mi pewien pomysl. Pomysl calkiem dobry, choć nie wiedzialam jak zareagowalby na to Ulrich; w końcu to on najlepiej ocenilby jego skuteczność.

-Ulrich...jak to jest z twoim wujkiem? Mówileś, że mieszka na obrzeżach miasta.

-Tak...ma tam nieduże gospodarstwo i rzadko bywa w mieście. To taki typ czlowieka który woli raczej święty spokój. -uśmiechnąl się. Z jego wyrazu twarzy wywnioskowalam, że zauważyl moje zamyślenie. -Dlaczego tak cię zaciekawil mój wujek? -widocznie próbowal zprowokować dluższą rozmowę.

-Bo ja...wpadlam na pewien pomysl, tylko...

-Tylko?

-Tylko nie wiem, czy mialoby to sens.

-A więc slucham.

-No to pomyślalam, że skoro masz wujka w Paryżu...no obok -poprawilam się. -to może jest w tym jakaś szansa, żeby...żebyś jakimś cudem zostal tutaj, albo chociaż... -przerwalam widząc dziwną minę Ulricha. Wlaśnie tego się obawialam...

-Yumi...-westchnąl. już wymyślalam slowa które moglyby to wszystko odkręcić, kiedy na jego twarzy pojawil się calkiem inny wyraz twarzy. Chlopak ni z tąd ni z owąd pocalowal mnie krótko, później starając się wypowiedzieć.

-Sam nie wiem dlaczego wcześniej na to nie wpadlem. Nie wiem co powiedzą na to rodzice, nie wiem też co w ogóle powiedzialby na to wujek Harry, ale ... ale myślę, że jest szansa.

-Mam taką nadzieję...wielką nadzieję.

***

Wkrótce ognisko zgaslo; czasem widać bylo tylko pojedyńcze iskierki między spalonymi deskami.

-Tym razem ja na coś wpadlem. -westchnąl Ulrich. -I zrozumiem cię zupelnie jeśli się nie zgodzisz.

-Powiedz najpierw o co chodzi.

-...

~CDN

---------------------------------------------------

No cóż...trochę to z opóźnieniem, wiem. Glównym powodem jest mój kochany internet który chodzi jak należy od święta, ale cóż...mam pierwszą dziesiątkę i jestem z tego powodu usatyswakcjonowana :) Z tej też okazji czas na male zmiany w wyglądzie bloga i zapowiedź dla was. Otóż będę miala dla was kilka niespodzianek (również związanych z innymi bohaterami). W takim razie buźka i jak zwykle liczę na kilka kom. od was :)

6 komentarzy:

  1. Opowiadanie naprawdę super. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału masz prawdziwy talent. I skończyłaś w takim momencie.. eh... Pisz jak najszybciej nexta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Jak na razie mam przerwę wakacyjną :)
      ~Lais

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki, chociaż mysle, ze późniejszy tok wydarzec będzie dość skomplikowany.

      Usuń
  3. Omg! To opo jest wspaniałe. Nie przejumuj sie, też jestem opóźniona z dodawaniem postów. Twój blog powala :-) Kara :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki, to mile i zachęcam, do czytania dalej.
      ·Lais

      Usuń